"Czarna woda" Atticia Locke

Ostatnio natrafiłam na książkę, która wzbudziła moje zainteresowanie. Nie kojarzyłam autorki więc nie wiedziałam tak naprawdę czego się spodziewać. Moją uwagę wzbudził ciekawy opis z okładki, który zachęcił mnie obietnicą akcji i intrygującej zagadki.

"Czarna woda" Atticia Locke


Opis z okładki

Houston, Texas, rok 1981. Jay Porter nie jest prawnikiem, jakim zawsze pragnął być.  Jego najbardziej obiecująca klientka to tania call-girl, a kancelaria, którą prowadzi, mieści się w podupadłym pasażu handlowym Dawno zrozumiał, że jego amerykański sen się nie spełni. Chce tylko spokojnie i godnie żyć. Niestety, gdy wiedziony impulsem ratuje tonącą kobietę - otwiera puszkę Pandory. Tajemnice nieznajomej narażają Jaya na niebezpieczeństwo, wplątują w dochodzenie w sprawie zabójstwa, co może przypłacić utratą pracy, rodziny, nawet życia...
"Czarna woda" trzyma w napięciu od pierwszej strony! Akcja toczy się w szalonym tempie, a zakończenie jest nie do przewidzenia...

Moja recenzja

Może zacznę od początku. Nie wiem czemu, ale czytając opis książki wyobraziłam sobie Jaya jako czterdziestoletniego, łysiejącego mężczyznę z wielkim brzuchem. Nie wiem co mną kierowało, taki obraz od razu powstał w mojej głowie. Już na początku okazuje się, jak nietrafiony był mój opis. Jay okazuje się czarnoskórym mężczyzną koło trzydziestki, którego życie nie ogranicza się tylko do przesiadywania przed telewizorem z piwem w ręku. Można powiedzieć, że wręcz przeciwnie. Nasz prawnik ma, a przynajmniej miał pasje, które były dla niego czymś więcej niż zwykłym hobby. W czasach studenckich brał czynny udział w walce o prawa dla mniejszości etnicznych, co nadawało jego życiu sens.
Niestety nie skończyło się to dla niego dobrze. Niesłusznie oskarżony, prześladowany, postanowił zapomnieć o swoich ideałach i wycofać się z życia publicznego. Poznajemy go w momencie, w którym z jego ideałów pozostaje jedynie strach i żal.
Nie przepadam za bohaterami idealnymi i tutaj z pewnością takiego nie spotkamy. Jay nie chce brać na siebie żadnej odpowiedzialności, unika zdarzeń, które mogą go postawić w centrum uwagi. Będąc świadkiem przestępstwa chce odejść nie udzieliwszy pomocy. I mimo że nie lubię chodzących doskonałości, ten konkretny bohater, ze swoimi wadami i obawami, także nie przypadł mi do gustu.Wydał mi się wycofany, wręcz aspołeczny, zamknięty w sobie. Na jego niekorzyść przemawiał stosunek do jego żony, która z dla mnie niezrozumiałych powodów godziła się na jego milczenie i obojętność. Nie zrozumcie mnie źle, Jay darzył ją uczuciem i starał się o nią dbać. Jednocześnie ją ignorował i traktował według mnie jak dodatek do swojej codzienności. Jako żona nie umiem tego zaakceptować i przejść nad tym do porządku dziennego. Czarę przepełnił jego ogólny stosunek do życia i innych ludzi. W trakcie lektury wychodzą na jaw fakty, które w pewnym sensie tłumaczą jego zachowanie, jednak według mnie jest to tylko wymówka słabego człowieka.

A teraz główny temat książki - walka o prawa dla czarnoskórych. Nie spodziewałam się tutaj takiego wątku, który, muszę przyznać, nie jest mi jakoś bliski. Nigdy się tym problemem nie interesowałam, po prostu nie miałam ku temu powodów. Tutaj temat ten został przedstawiony priorytetowo, wręcz obsesyjnie. I od razu powiem, ze sposób, w jaki opisuje go autorka absolutnie mi się nie podoba. Na każdej stronie praktycznie mamy do czynienia ze słowem czarny, czarnoskóry czy podobne. Wiem, że czasy dla afroamerykanów nie były najlepsze, jednak mania prześladowcza jest widoczna w każdym zdaniu, co niesamowicie przeszkadza.

Wątek walki o prawa człowieka i osobiste obawy Jaya praktycznie całkowicie przysłaniają element kryminalny książki, który staje się tematem pobocznym. Zbrodnia, która zapoczątkowała całą serię zdarzeń, pozostaje tak naprawdę w dziwnym zawieszeniu bez zwrotów akcji czy dodatkowych tropów. W finale znajduje swoje rozwiązanie, jednak nie ono jest tutaj najważniejsze. Ważny staje się  wybór, przed jakim stoi główny bohater, od którego zależą jego dalsze losy.

Podsumowanie

Biorąc do ręki "Czarną wodę" spodziewałam się wciągającego thrillera, przynajmniej kryminału. Opis z okładki obiecywał wartką akcję i dużo zwrotów. Niestety nie mogę się zgodzić z tym całkowicie. Jak pisałam, wątek zbrodni ginie pod ciężarem problemów obyczajowych czy politycznych, których tutaj absolutnie nie brakuje. Wydaje się, że morderstwo było raczej punktem, który zapoczątkował zmiany w życiu Jaya, nie do końca związanym z głównym tematem powieści.
Nie mogę powiedzieć, że książka absolutnie mi się nie spodobała. W końcu postanowiłam ją przeczytać do końca, a to o czymś świadczy. Jednak znając jej tematykę, nigdy bym się nie zdecydowała na ten właśnie tytuł. Nie lubię polityki, nie jestem zwolenniczką lektur o problemach społecznych. Dla mnie liczy się akcja, która wciągnie i nie puści aż do zakończenia, szczęśliwego bądź nie.

Czytaliście "Czarną wodę"? Jakie wrażenia? A może jest wśród was miłośnik tego typu literatury?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Wilki Cztery , Blogger