Wakacyjne propozycje z mojej biblioteki

Wakacyjne propozycje z mojej biblioteki

Urlop książkożercy czas zacząć!!!!

Wakacyjne propozycje z mojej biblioteki

Kto spędza wolny czas przy ciekawej książce ręka w górę. Dla mnie jest to definicja dobrze spędzonych wakacji. Oczywiście nie mówię tu o całodniowym leniuchowaniu z powieścią. Jesteśmy raczej zwolennikami czynnego wypoczynku z licznymi atrakcjami. Nie znaczy to jednak, że w chwilach wytchnienia nie można sięgnąć po wartościową literaturę.

W tym roku  mamy w planie podziwiać nasze polskie góry. Z małymi dziećmi będzie to na pewno wyprawa pełna wyzwań organizacyjnych i próba cierpliwości. Już się nie mogę doczekać!!! Walizki już praktycznie spakowane czekają na naszą eskapadę. Jeszcze tylko trzeba podjąć dla nas pożeraczy książek decyzję najważniejszą, a mianowicie wybór pozycji do przeczytania. 

Jak już pisałam lubimy aktywny wypoczynek, jednak nie może zabraknąć chwili na upragniony relaks. I tutaj problem jest niesamowity. Za dużo możliwości na tak krótki czas. W dziale biblioteki "Do przeczytania" znalazłam mnóstwo propozycji, z którymi po prostu muszę się zapoznać. Jestem realistką, wiem, że nie uda się od razu. Może jednak ktoś z Was zainspiruje się moją listą i znajdzie coś dla siebie.

THRILLER ROMANTYCZNY

Nora Roberts

Miłośnicy romansów na pewno znają to nazwisko. Miałam przyjemność niezliczoną ilość razy zapoznać się z jej twórczością. W moje ręce wpadały głównie typowe opowieści o miłości opisujące porywy serca, niezwykłe spotkania i w końcu szczęśliwe zakończenia. Teraz chcę wam zaproponować coś troszkę odmiennego.

Nie da się ukryć, że twórczość Nory Roberts zawsze krąży wokół spraw sercowych. Co jednak się stanie, kiedy do tego tematu dodamy troszkę strachu, niebezpieczeństwa i zbrodni? Najlepszą  odpowiedzią jest thriller romantyczny.

Dziś zaproponuję kilka z nich, które wydają mi się najbardziej godne polecenia. 
  • "W samo południe" Nora Roberts
  • "Lasy w płomieniach" Nora Roberts
  • "Poszukiwana" Nora Roberts
  • "Świadek" Nora Roberts
  • "Gorący lód" Nora Roberts
  • "Ukryte skarby" Nora Roberts
"Świadek", "Gorący lód", "Ukryte skarby"

"W samo południe", "Lasy w płomieniach", "Poszukiwana"


 Victoria Holt

 Nie jestem pewna, czy przypisanie twórczości Victorii Holt do tej kategorii jest prawidłowe. Całkiem możliwe, że nie do końca się ze mną zgodzicie, mimo wszystko zaryzykuję. Już na wstępie domyślamy się, że są to romanse historyczne. Poznać to można chociażby po okładkach, które są tak typowe dla powieści o miłości. Ostrzegam jednak, że nie są to takie znowu typowe romanse. Troszkę podobnie jak Nora Roberts Victoria Holt wplotła w swoje historie elementy zbrodni, zagadki z przeszłości czy różne niebezpieczeństwa czyhające na bohaterów. Według mnie sprawia to, że taka zwykła historia miłosna nabiera ciekawego aspektu, który zmusza nas dosłownie do zapoznania się z nią do końca.

Moje propozycje na czas urlopu.
  • "Złoty jubileusz" Victoria Holt
  • "Oczy żbika" Victoria Holt
  • "Córka oszustwa" Victoria Holt
"Złoty jubileusz", "Oczy żbika", "Córka oszustwa"

 HORROR

 Stephen King

Cóż tu można dodać. Król horroru jak wiemy jest tylko jeden. Jego mroczne opowieści nie każdemu przypadną do gustu  na czas wypoczynku, mimo to na pewno znajdzie wielu entuzjastów. Ja sama przeżywam teraz chwile wręcz opętania jego twórczością, dlatego nie mogło zabraknąć go w moim zestawieniu wakacyjnych propozycji.

Z racji moich planów czytelniczych polecam teraz książki, z którymi sama będę się zapoznawać.
  • "Miasteczko Salem" Stephen King
  • "Martwa strefa" Stephen King
  • "Joyland" Stephen King
  • "Cmętarz zwieżąt" Stephen King
"Miasteczko Salem", "Martwa strefa", "Joyland", "Cmętarz zwieżąt"



Dean Koontz

Podobnie jak poprzednika Deana Koontza nie trzeba przedstawiać miłośnikom gatunku. Może bardziej powieści te pasowałyby pod kategorię fantastyka, pomimo to uważam, że momentami mogą z powodzeniem aspirować do miana horrorów. 

Tego lata proponuję kilka jego powieści.

  • "Tik-tak" Dean Koontz
  • "Twoje serce należy do mnie" Dean  Koontz
  • "Co wie noc" Dean Koontz
  • "Ostatnie dni przed niebem" Dean Koontz

"Tik-tak", "Twoje serce należy do mnie", "Co wie noc", "Ostatnie dni przed niebem"

Anonim

 Zaskoczyłam Was? Tak, proponuję Wam książki pewnego anonima. Czytałam je dawno temu i mam w planie je sobie przypomnieć, chociażby po to, by Was do nich zachęcić. Od razu ostrzegam, są to książki dla ludzi o mocnych nerwach i żołądkach. Są przesycone brutalnymi scenami, które dla wrażliwych mogą być zbyt ostre. Przekonaj się sam jeśli masz odwagę.

  • "Księga bez tytułu" Anonim
  • "Oko księżyca" Anonim

"Księga bez tytułu" Anonim "Oko księżyca"



Wszystkie moje propozycje dla Was mam zamiar sama przeczytać i podzielić się z wami moją opinią. Nie stanie się to na pewno od razu, czytanie wymaga czasu i skupienia. Postaram się odpowiedzieć na Wasze pytania czy warto po nie sięgnąć i czy zapadają w pamięć.


A Wy jakie macie typy na tegoroczne wakacje? Wolicie klasykę, romans czy może coś mocniejszego? Może macie propozycje na książki, które i ja mogłabym przeczytać i ewentualnie zrecenzować. Jestem otwarta na wasze propozycje. 

Miłych wakacji!!!


"Wielbiciel" Charlotte Link

"Wielbiciel" Charlotte Link

"Wielbiciel" Charlotte Link
Czy na pewno wiesz z kim dzielisz życie? Czy znasz wystarczająco swoją drugą połówkę? Założę się że nigdy ci nie przyszły do głowy takie pytania. A jednak codzienność potrafi nas bardzo nieprzyjemnie zaskoczyć.

"Wielbiciel" jest to powieść o pozornie zwykłym losie głównej bohaterki. Wszystko jest w jak najlepszym porządku, pełnia szczęścia. Do czasu, aż Leonę porzuca mąż. Jest to moment zwrotny w jej poukładanym dotychczas życiu. Chociaż samo w sobie jest wydarzeniem smutnym, na pewno nie starczy do napisania trzymającego w napięciu thrillera. Jednak to, co się wydarzy później zmienia wszystko.

Przychodzi czas na nowy związek, pojawiają się nowe możliwości. Jednak coś się z biegiem czasu zmienia, pętla zaciska się coraz mocniej. Codzienność zmienia się w horror, z którego bardzo trudno jest się uwolnić.

Wciągnęło mnie na amen. Nie mogłam się oderwać. Niby wszystko wydaje się jasne już od początku, wiemy kto, co i dlaczego. Jednak autorka trzyma czytelnika w napięciu do samego końca. Najbardziej przeraża fakt, że sytuacja opisana w powieści może się przytrafić każdemu. Poznajesz mężczyznę i nigdy do końca nie wiesz kim on jest. Jakie ma sekrety czy wady. Zanim się zorientujesz jesteś już uwikłana w związek. Na szczęście przypadki takie nie są częste, obawa jednak pozostaje.

Według mnie książka jest warta uwagi, miłośnicy thrillera psychologicznego będą zachwyceni. Ja byłam. Na pewno sięgnę jeszcze po jakąś powieść Charlotte Link, chociażby po to, aby upewnić się co do jej talentu do trzymania czytelnika w napięciu.

"A jak alibi" Sue Grafton

"A jak alibi" Sue Grafton

"A jak alibi" Sue Grafton
Lubicie kryminały? Wiem, że pośród was jest wielu entuzjastów Agathy Christie czy Joanny Chmielewskiej. Wyznam wam, że nie jest to mój ulubiony gatunek literacki.

Tak się jednak złożyło, że wpadła mi w ręce książka Sue Grafton o tematyce typowo kryminalnej. Lubię nowe doznania dlatego zdecydowałam się spróbować. 

W takich historiach detektywistycznych zazwyczaj od razu rzuca się w oczy kto jest winien. Tutaj autorka trochę mnie zwiodła, wplatając elementy romansu, który skutecznie odciąga uwagę czytelnika od istotnych elementów zagadki.

Główna bohaterka, detektyw Kinsey Millhone, zostaje zatrudniona w celu wyjaśnienia zbrodni sprzed lat. Niby nic oryginalnego, gdyby nie fakt, że zagadka ta oficjalnie została już rozwiązana, a winna ukarana. I właśnie tan domniemana winna, żona ofiary, próbuje poznać prawdę, która dla wszystkich wydaje się oczywista.

Czy naszej pani detektyw uda się znaleźć nowe ślady po tylu latach? Gdzie szukać tropów skoro nigdy nie było innego podejrzanego? Na początku śledztwo wydaje się być bezcelowe, jednak z biegiem czasu pojawiają się coraz to nowe, pozornie nieważne elementy układanki.

Jak już  pisałam mamy tu także romans. Stanowi on poboczny temat w tej powieści, jednak według mnie znacząco wpływa na czytelnika chcącego rozwiązać zagadkę. Nie będę zagłębiać się w szczegóły, pozostaje wam przeczytać i sprawdzić swoje umiejętności detektywistyczne. Ja raczej poległam jako śledczy przy tej lekturze. Do końca nie zdawałam sobie sprawy, kto tak naprawdę jest winien i dlaczego.

Książka zrobiła na mnie dobre wrażenie, chętnie poznawałam losy bohaterów. Na pewno jednak nie sięgnę po nią jeszcze raz. Jest to według mnie pozycja typowo rozrywkowa, jako element relaksującego wieczoru. Nie zapada na dłużej w pamięć, po jej przeczytaniu automatycznie o niej zapomniałam i sięgnęłam po inną powieść. Są takie teksty, które mogę czytać kilka razy. Niestety nie mogę tego powiedzieć o "A jak alibi". Sama w sobie przyjemna, zagadka wciąga, a rozwiązanie zaskakuje, jednak całość nie sprawia, że będziemy o tym myśleć kolejnych kilka dni.

Polecam jako relaks po długim dniu bądź dla chcących sprawdzić się w roli detektywów.

"Lśnienie" Stephen King

"Lśnienie" Stephen King

"Lśnienie" Stephen King
Z "Lśnieniem" miałam jeden bardzo poważny problem. Nieopacznie obejrzałam najpierw ekranizację. Jak już wcześniej pisałam nie jest to najlepszy sposób na zapoznanie się z lekturą. W olbrzymim stopniu ogranicza wyobraźnię i nie daje możliwości samodzielnego "kreowania" rzeczywistości opisywanej.

Film obejrzałam dawno temu, już nawet nie pamiętam szczegółów. Jednak najważniejsze elementy zapadły mi w pamięć w takim stopniu, ze znacząco wpłynęły na moje wyobrażenie o tej powieści. Z tego właśnie powodu dość długo decydowałam się na zapoznanie z oryginałem. Ale przyszedł w końcu czas i na to.

O czym jest "Lśnienie"? Prawdopodobnie każdy miłośnik horrorów wie. Jack Torrance wraz z żoną i synkiem zostaje zatrudniony jako dozorca na zimę do hotelu w górach. Sytuacja wydaje się idealna dla pisarza szukającego ciszy i spokoju chcącego poświęcić się swojej twórczości. Jednak nie wszystko jest takie, jak się wydaje. Coś czai się w murach opuszczonego hotelu, coś chce zguby całej rodziny. Malutki Danny dzięki swoim zdolnościom najlepiej zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa, nie umie jednak przeciwstawić się duchom, które powoli doprowadzają jego ojca do obłędu.

Jest to pełna napięcia opowieść o duchach, zjawiskach paranormalnych, ale przede wszystkim o strachu przed samym sobą. Jack zna swoje słabe strony, jednak pod wpływem hotelu nie umie nad nimi zapanować. Każda jego wada zostaje spotęgowana, podsycona i użyta przeciwko niemu i jego rodzinie. Można walczyć z wrogiem widzialnym, obcym. Jak jednak wygrać z samym sobą? Jak reagować, kiedy własny umysł namawia nas do rzeczy złych, przerażających?

Uwielbiam horrory, a ten był jednym z lepszych, z jakimi miałam styczność. Gdyby nie ekranizacja, z którą miałam przyjemność się wcześniej zapoznać, powieść naprawdę by mnie wciągnęła. Niestety znając zakończenie nie byłam już tak zafascynowana treścią. Dlatego przestrzegam wszystkich miłośników literatury do trzymania się kolejności umożliwiającej działanie wyobraźni. Najpierw czytać, potem oglądać.

"Misery" Stephen King

"Misery" Stephen King

"Misery" Stephen King
Do przeczytania "Misery" skłoniło mnie tak naprawdę kilka poprzednio przeczytanych powieści Kinga, które przypadły mi do gustu. Tutaj muszę przyznać, że opis z tyłu okładki nie wzbudził mojego szczerego zainteresowania. Bo czy można napisać ciekawą opowieść, w której występują tylko dwie osoby?

Okazuje się, że nie tylko można, ale czasami efekt jest piorunujący. Niby nic takiego, dom na odludziu, dwoje całkowicie obcych ludzi, w tym jedna ciężko ranna. Gdzie tu można wprowadzić akcję czy choćby odrobinę dramatyzmu? Jednak od pierwszych stron, kiedy poznajemy Annie Wilkes budzi ona naszą niechęć, a po pewnym czasie autentyczny strach. I nie chodzi tu o jej czyny, bardziej przemawia do nas jej sposób bycia, dziwne zachowania czy słowa. Lecz tak naprawdę nie zdajemy sobie sprawy z kim mamy do czynienia do czasu, aż nasza gospodyni nie zacznie testować na swoim "gościu" środków wychowawczych mrożących krew w żyłach.

Naprawdę nie mogłam uwierzyć w to, jak Annie postanowiła nauczyć Paula postępowania według niej właściwego. Nie chcę zdradzać zbyt wiele, abyście mogli przeżyć takie samo jak ja zaskoczenie. Mogę jedynie powiedzieć, że do końca rozdziału nie wierzyłam, ze ktokolwiek byłby do tego zdolny. Tak samo zareagowałam na sposób usunięcia pewnego nieproszonego gościa (celowo pomijam detale).

Już wiemy, że Paul nie miał lekkiego życia w czasie swojej wizyty. Ale jak to się skończyło? No cóż, zakończenie może nie tyle mnie zaskoczyło swoją treścią co ogólną formą. Z jednej strony mamy do czynienia z zakończeniem raczej możliwym, nie ma tu żadnych haczyków czy powstających trupów. Z drugiej strony finał okazał się mało spektakularny biorąc pod uwagę całą powieść. Jednak według mnie takie zakończenie na pewno nie umniejsza znaczenia tej lektury, raczej je urzeczywistnia,  dodaje realności i autentyzmu.

Nigdy nie wiemy do czego jesteśmy zdolni aby przeżyć. Dopiero w obliczu zagrożenia wychodzą z nas pierwotne instynkty, które trzymają nas przy życiu tak długo jak się da.

Polecam z czystym sumieniem.

"Czarna bezgwiezdna noc" Stephen King

"Czarna bezgwiezdna noc" Stephen King

"Czarna bezgwiezdna noc" Stephen King
Wiele razy miałam okazję sięgnąć po jakieś opowiadanie. Najbardziej w takich krótkich treściach przeszkadzało mi, że są krótkie właśnie. Kiedy sięgam po książkę, chcę się w nią wczuć, przeżywać razem z bohaterami. Kilkustronicowe opowiadanie dość szybko zabiera nam taką przyjemność.

Ostatnio dostałam w prezencie zbiór opowiadań Kinga. Przyznaję, że dość długo zbierałam się do ich przeczytania. Nie byłam przekonana. Aż któregoś dnia postanowiłam sprawdzić o co tyle hałasu.

Jest to zbiór czterech opowiadań o zwyczajnych ludziach, w okolicznościach, które mogą być udziałem każdego. I to właśnie wydaje się najbardziej przerażające. Książka nie opowiada o potworach, nadprzyrodzonych zdolnościach czy tajemniczych zjawiskach, które są straszne, jednak możemy je skategoryzować w dziale fantastyki. Tutaj mamy do czynienia z czynnikami typowo ludzkimi i ich konsekwencjami.

Czytając pierwsze i trzecie opowiadanie ze zbioru obserwujemy w pewnym stopniu elementy fantastyczne. Według mnie są one jednak dodane tak jakby od niechcenia, nie są głównym wątkiem, a tylko pomagają wprowadzić nas w temat. A ten jest naprawdę niepokojący. Dowiedzieć się możemy między innymi jakie zachowania mogą być naszym udziałem w niestandardowych sytuacjach. I niestety nie są to wyczyny bohaterskie, godne naśladowania. Książka pokazuje najczarniejszą stronę człowieczeństwa, nasze najgorsze instynkty i pragnienia.

Co się stanie, kiedy ukochana osoba próbuje zabrać ci coś co kochasz? Jak podziała na ciebie strach, ból i w konsekwencji chęć zemsty? Czy zazdrość może zrobić z ciebie nieczułego potwora? A jeśli okazuje się, że taki potwór żyje z tobą na co dzień jako przykładny współmałżonek? Na wszystkie te pytania King stara się odpowiedzieć. Oczywiście przedstawia nam najgorszy i najbardziej drastyczny scenariusz, zdajemy sobie jednak sprawę, że może on być tak samo prawdziwy, jak przerażający. W głębi duszy każdy zdaje sobie sprawę z tych gorszych cech ukrytych gdzieś w środku. Mamy jednak cichą nadzieję, że cechy te zostaną tam, gdzie są, nie wyjdą na światło dzienne.

Mimo niechęci do opowiadań w ogóle, cieszę się, że z tym jednym zbiorem się zapoznałam. Nie jest on ani optymistyczny, ani napawający natchnieniem. Jednak czego można się spodziewać po mistrzu grozy? Także sięgając po te minipowieści musicie liczyć się z tym, że zderzycie się ze skrajnym złem wywodzącym się bezpośrednio od ludzi.




"Pani na Mellyn"  Victoria Holt

"Pani na Mellyn" Victoria Holt

"Pani na Mellyn" Victoria Holt
Po konkretnej dawce horrorów lubię sięgnąć po powieść raczej lekką i typowo rozrywkową. Często są to po prostu romanse.

Książkę "Pani na Mellyn" pamiętam jeszcze z czasów, kiedy byłam nastolatką. Była to pierwsza powieść Victorii Holt, którą miałam przyjemność przeczytać. I od razu muszę zaznaczyć, że według mnie była najlepsza. Może jest w tym też sporo sentymentu. Przygodę z romansem zaczęłam właśnie od niej i jestem wierna aż do dziś.

Niech nikogo nie zwiedzie mało zachęcająca okładka, która niewiele ma wspólnego z treścią. Wynikać by z niej mogło, że mamy do czynienia z typowym erotykiem. Nic bardziej mylnego. Oczywiście pojawia się wątek miłości (jak to w romansach), jednak jest on opisany w sposób wydaje mi się wysmakowany, może trochę naiwny, jednak na pewno nie dominujący.

Według mnie decydującym wątkiem jest tu niewyjaśniona tajemnica z przeszłości. A chodzi dokładnie o tajemnicze zaginięcie poprzedniej pani na Mellyn. Wydawać by się mogło, że nie ma tu żadnej zagadki. Niewierna żona i zdradzany mąż, między nimi nieszczęśliwe dziecko wyczuwające tragiczną atmosferę. Jednak coś nie daje spokoju głównej bohaterce, guwernantce zajmującej się krnąbrną dziewczynką. Zamek sprawia wrażenie nawiedzanego przez ducha, który z niewiadomych przyczyn nie zaznał spokoju.

Muszę to przyznać, zakończenie mnie całkowicie zaskoczyło. Do ostatniego momentu nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Może dlatego, że była to tak naprawdę pierwsza książka tego typu, którą przeczytałam. Wydaje mi się jednak, że ma tu znaczenie kunszt pisarki, ale także zaskakujący motyw, który naprawdę niewielu byłoby w stanie sobie wyobrazić.

Książka jest idealna jako przyjemny sposób na spędzenie kilku wieczorów. Ja osobiście wracałam do niej już kilkakrotnie i podejrzewam, że jeszcze nie raz ją przeczytam. Sam romans głównych bohaterów nie dominuje całej treści, co ma dla mnie duże znaczenie. Uwielbiam literaturę o miłości, jednak tematyka taka sama w sobie może się szybko znudzić. Tutaj dodatkowe wątki bardzo ożywiają atmosferę, wprowadzając tajemnicę, zazdrość, zbrodnię, przyjaźń.

Dla poszukujących tej powieści podpowiadam, ze została ona wydana także pod tytułem "Guwernantka".

"To" Stephen King

"To" Stephen King

"To" Stephen King
Pewnie jak większość miłośników książek wolę przed obejrzeniem ekranizacji zapoznać się najpierw z papierową wersją. Całkiem przez przypadek wpadła mi ostatnio w ręce książka „To” Stephena Kinga. Wcześniej przeczytałam tylko jedną jego książkę, nie byłam przekonana do jego stylu pisania. I muszę powiedzieć, że ta powieść mnie przekonała. Niedługo wejdzie do kin najnowsza ekranizacja tej powieści, dlatego zachęcam wszystkich książkożerców do wcześniejszego zapoznania się z oryginałem.
Od razu uprzedzam, że nie jest to powieść na jedno popołudnie. Wydanie, które ja miałam przyjemność czytać miało około 1400 stron. Fani powieści Kinga na pewno zdają sobie sprawę, że dużą część tej pojemności stanowią opisy.  Według mnie King pisze bardzo szczegółowo, opisuje każdy aspekt związany z fabułą bądź tylko do niej nawiązujący. W innych powieściach muszę przyznać, że przydługie opisy mnie irytowały. Jednak tutaj przełknęłam je bez najmniejszego trudu, a wręcz polubiłam. Dowiadujemy się na przykład jaką roślinność można było spotkać w miejscu zwanym Barrens czy kim był pracownik wysypiska śmieci (postać całkowicie niezwiązana z fabułą). Zabieg taki według mnie ma za zadanie wprowadzenie czytelnika do życia głównych bohaterów, postawienie się w ich sytuacji i uczestniczenie w ich przygodach.
A naprawdę jest w czym towarzyszyć. W Derry czai się zło w czystej postaci, które  krzywdzi przeważnie dzieci. I tylko dzieci mogą je powstrzymać. Szóstka nastolatków jest świadkiem przerażających zdarzeń. Eskalacja przemocy ze strony rówieśników może doprowadzić do prawdziwej tragedii. Równocześnie gdzieś w kanałach żyje TO, które porywa i w straszliwy sposób morduje niczego niespodziewające się dzieci z okolicy. Wydaje się, że tytułowe To wpływa na zachowanie wszystkich wokół zmuszając ich do agresywnych zachowań. Jedynie szóstka głównych bohaterów ma szansę stanąć naprzeciw szalejącemu złu i zachować życie. Niestety spotkanie to okaże się pierwszym z dwóch i da początek walce z koszmarem.
Czy książka mi się podobała? Jak wcześniej już pisałam przekonała mnie do autora. Z każdym rozdziałem coraz bardziej chciałam poznać koniec tej zadziwiającej historii. Mimo, że od razu wiadomo jak dla kogo kończy się pierwsze spotkanie, czytelnik chce poznać dalsze losy bohaterów. Książka jest napisana jako wspomnienia dorosłych już głównych bohaterów, stąd wiadomo, z jakim skutkiem kończy się przygoda dzieci. Jednak każde słowo, każde zdanie trzyma w napięciu, a finał jest niewiadomą do samego końca.
Polecam, jeśli ktoś lubi mocną literaturę, realistyczne opisy i nie boi się horroru i makabry. Mnie wciągnęła. Nie jestem przekonana do samego finału, jednak mimo to mogę z czystym sumieniem zaproponować do przeczytania, zwłaszcza, że niedługo będziemy mogli zobaczyć tą historię na dużym ekranie. Warto zapoznać się najpierw z powieścią.
"Intruz" Stephenie Meyer

"Intruz" Stephenie Meyer

"Intruz" Stephenie Meyer
Stephenie Meyer. Każdemu miłośnikowi książek lub filmów kojarzy się oczywiście z nieśmiertelną sagą "Zmierzch". Kiedy przypadkiem natrafiłam na jej inną powieść widziałam już oczami wyobraźni kolejną historyjkę dla nastolatków, gdzie wszystko jest tak oczywiste, a losy bohaterów przewidywalne. Nie zrozumcie mnie źle. Sama z wielkim zapałem przeczytałam tą sagę i oczywiście przypadła mi do gustu. Jednak nie ukrywajmy, jest to po prostu powieść młodzieżowa, która ma nam dostarczyć rozrywki i zająć nasze myśli na jakiś czas.

Inaczej sprawa wygląda w przypadku "Intruza". Mimo tematu kosmitów, który sam w sobie jest zarezerwowany raczej dla literatury rozrywkowej, książka zawiera wątki nad wyraz dojrzałe, przemyślenia egzystencjalne i analizę ludzkich emocji.

Całość historii obserwujemy oczami tytułowego intruza, kosmity biorącego udział w inwazji na Ziemię. Dusza aby żyć musi wniknąć w żywy organizm kradnąc jego ciało i niszcząc umysł. Jednak to, co było takie oczywiste na innych planetach, tutaj staje się potencjalnym zagrożeniem. Kosmici nie są przygotowani na walkę, jaką są w stanie stoczyć ludzie aby przetrwać. I nie chodzi tu oczywiście o lasery, bomby czy opór zbrojny. Największym problemem stają się emocje i uczucia, na które dusze nie są gotowe. Przejmując ciało człowieka, chcąc nie chcąc, przejmują także jego charakter czy nastroje. 

Na co dzień nie zastanawiamy się nad tym, co odczuwamy, nie analizujemy tego. Meyer poświeciła całą książkę na taką analizę. Dzięki Duszy, która nigdy nie miała z tym styczności możemy poznać nasze emocje, znaleźć ich źródło i zastanowić się nad ich pochodzeniem. Bo czy ktoś się zastanawiał skąd się w nas bierze złość czy miłość? Dlaczego jednych ludzi lubimy a innych ledwie tolerujemy? Dzięki tej powieści zaczniemy nad tym rozmyślać.

Pomijając bardzo rozbudowany wątek ogólnych emocji wczytujemy się w napięciu w losy głównych bohaterów. Bo jest ich przynajmniej dwójka. Jak się okazuje ciało przejęte przez Wagabundę nie jest wolne od jego poprzedniej osobowości. Gdzieś tam w głębi słyszymy Melanie, która staje się powodem całego zamieszania i zmiany nastawienia Duszy. Obie uwięzione w jednym ciele dzielą smutki czy radości, razem przeżywają ten niezwykły czas inwazji. I staje się coś niezwykłego. Wagabunda zaczyna odczuwać jak człowiek, a pierwszym uczuciem staje się miłość. Miłość do ukochanego Melanie.

Z każdą przeczytaną stroną wydaje się, że powieść nie może mieć szczęśliwego zakończenia dla wszystkich. Za dużo uczuć, za dużo emocji jest zależnych od jednego ciała, które nie może wiecznie być dzielone między dwie osobowości. Wydaje się oczywiste, że jedna musi odejść. A to oznacza dla kogoś ostateczne rozwiązanie. I tu na szczęście daje o sobie znać kunszt pisarski. Zakończenie zaskakuje, oczywiście w pozytywny sposób. Sytuacja na pozór bez wyjścia może zakończyć się w pewien sposób szczęśliwie.

Otwierając po raz pierwszy tą powieść nie spodziewałam się, że pochłonie mnie bez reszty. Przerwy w czytaniu były dla mnie nie do zniesienia, za każdym razem, kiedy ją zamykałam, nie mogłam się doczekać powrotu. Akcja może nie jest na tyle dynamiczna, aby nakręcić na jej podstawie film sensacyjny, jednak całość łącznie z opisami naprawdę potrafi zaskoczyć. 

Już po jej przeczytaniu spotkałam się z kilkoma niepochlebnymi recenzjami. Oczywiście każdy ma prawo do swojego zdania i odmiennego gustu. Pozwolę sobie jednak z nimi nie zgodzić. Uważam, że książka jest warta poświęcenia kilku wieczorów na jej przeczytanie. Mi na długo zapadła w pamięć.


"Komórka" Stephen King

"Komórka" Stephen King

"Komórka" Stephen King
Kiedyś, całkiem niedawno, uwielbiałam filmy z serii żywe trupy, zombie. Przyznam, że teraz troszkę zaczęłam się bać podczas takich seansów więc siłą rzeczy ograniczyłam ich oglądanie. 

Jednak lektura to całkiem co innego. "Komórka" jest pierwszą i zarazem jedyną powieścią o zbliżonej tematyce, którą przeczytałam. Przyznam szczerze, że sam pomysł opisania podobnej sytuacji wywoływał u mnie pewien dreszcz niechęci i obawy o efekt końcowy. Co innego obejrzeć film a co innego o tym czytać. Jednak muszę oddać sprawiedliwość autorowi. Powieść mnie autentycznie wciągnęła i przeczytałam ją nie raz ale dwa razy. 

O czym jest książka? Co by było gdyby świat nagle oszalał? Ludzie zaczynają atakować siebie nawzajem bez przyczyny z niewyobrażalną agresją i zaciętością. Jednocześnie jakby zatracają swoje człowieczeństwo, stają się bezmyślnymi maszynami do zabijania niezdolnymi do samodzielnego podejmowania decyzji. 

Jakby tego było mało okazuje się, że jest to spowodowane Pulsem, słyszalnym podczas rozmów telefonicznych. A jak wiemy w sytuacji zagrożenia każdy sięga właśnie po komórkę szukając ratunku. Jednak pomoc nie nadchodzi, a dopada nas najgorszy koszmar w życiu. 

Od czasu Pulsu noc staje się czasem zwykłych ludzi, wtedy zombie śpią i , co zadziwiające, uczą się. Z każdym dniem nabywają umiejętności, które przerażają pozostałych przy zdrowych zmysłach, nielicznych ludzi. Początkowo chaotyczne, niezwiązane z niczym zachowania, stają się przemyślane, celowe. Zombie tworzą stada ze swoimi przywódcami, słuchają rozkazów, co czyni ich jeszcze bardziej niebezpiecznymi.

Czy istnieje nadzieja? Jedynym bezpiecznym miejscem wydaje się miasteczko, które jest poza zasięgiem telefonów komórkowych. Jednak czy na pewno?

Książka mi osobiście bardzo się spodobała. Troszkę przeraziły mnie krwawe opisy agresji z pierwszych stron, które oczywiście podczas czytania moja wyobraźnia bardzo chętnie mi podsuwała. Przebrnąwszy jednak przez ten etap mogłam się skupić na fabule, która mimo przerażających elementów wciągnęła mnie na amen. 

Jak już pisałam wcześniej jest to pierwsza książka tego typu, którą przeczytałam. Nie jestem pewna, czy zdecydowałabym się na nią gdyby nie nazwisko autora. Bądź co bądź Stephen King jest sam w sobie marką rozpoznawalną na niemal całym świecie. Nie wykluczam, że kiedyś jeszcze sięgnę po powieść o podobnej tematyce, jednak wydaje mi się, że będzie to nieprędko. O takich rzeczach trzeba umieć pisać, a King oczywiście to potrafi. Dzięki niemu temat ten był do przyjęcia w wersji pisanej, co jak dla mnie niekoniecznie może być dobre w sytuacji innych autorów. 

Czy polecam? Według mnie warto przeczytać. Co prawda samo zakończenie wydaje mi się jakby niedokończone, historia nie ma finału i wiele kwestii trzeba sobie po prostu wymyślić. Pomijając kwestię zakończenia trzeba także wziąć pod uwagę mocne sceny, które na długo pozostają w głowie i mogą być przyczyną kilku nieprzespanych nocy. Jednak oczywiste jest, że sięgając po Kinga trzeba się liczyć z koszmarami nocnymi, więc wydaje mi się, że każdy czytelnik decydujący się na jego powieści jest na to gotowy. Także jeśli wziąłeś pod uwagę wszystkie te fakty, pozostaje mi tylko życzyć miłej lektury.
Copyright © 2014 Wilki Cztery , Blogger