"Intruz" Stephenie Meyer

"Intruz" Stephenie Meyer
Stephenie Meyer. Każdemu miłośnikowi książek lub filmów kojarzy się oczywiście z nieśmiertelną sagą "Zmierzch". Kiedy przypadkiem natrafiłam na jej inną powieść widziałam już oczami wyobraźni kolejną historyjkę dla nastolatków, gdzie wszystko jest tak oczywiste, a losy bohaterów przewidywalne. Nie zrozumcie mnie źle. Sama z wielkim zapałem przeczytałam tą sagę i oczywiście przypadła mi do gustu. Jednak nie ukrywajmy, jest to po prostu powieść młodzieżowa, która ma nam dostarczyć rozrywki i zająć nasze myśli na jakiś czas.

Inaczej sprawa wygląda w przypadku "Intruza". Mimo tematu kosmitów, który sam w sobie jest zarezerwowany raczej dla literatury rozrywkowej, książka zawiera wątki nad wyraz dojrzałe, przemyślenia egzystencjalne i analizę ludzkich emocji.

Całość historii obserwujemy oczami tytułowego intruza, kosmity biorącego udział w inwazji na Ziemię. Dusza aby żyć musi wniknąć w żywy organizm kradnąc jego ciało i niszcząc umysł. Jednak to, co było takie oczywiste na innych planetach, tutaj staje się potencjalnym zagrożeniem. Kosmici nie są przygotowani na walkę, jaką są w stanie stoczyć ludzie aby przetrwać. I nie chodzi tu oczywiście o lasery, bomby czy opór zbrojny. Największym problemem stają się emocje i uczucia, na które dusze nie są gotowe. Przejmując ciało człowieka, chcąc nie chcąc, przejmują także jego charakter czy nastroje. 

Na co dzień nie zastanawiamy się nad tym, co odczuwamy, nie analizujemy tego. Meyer poświeciła całą książkę na taką analizę. Dzięki Duszy, która nigdy nie miała z tym styczności możemy poznać nasze emocje, znaleźć ich źródło i zastanowić się nad ich pochodzeniem. Bo czy ktoś się zastanawiał skąd się w nas bierze złość czy miłość? Dlaczego jednych ludzi lubimy a innych ledwie tolerujemy? Dzięki tej powieści zaczniemy nad tym rozmyślać.

Pomijając bardzo rozbudowany wątek ogólnych emocji wczytujemy się w napięciu w losy głównych bohaterów. Bo jest ich przynajmniej dwójka. Jak się okazuje ciało przejęte przez Wagabundę nie jest wolne od jego poprzedniej osobowości. Gdzieś tam w głębi słyszymy Melanie, która staje się powodem całego zamieszania i zmiany nastawienia Duszy. Obie uwięzione w jednym ciele dzielą smutki czy radości, razem przeżywają ten niezwykły czas inwazji. I staje się coś niezwykłego. Wagabunda zaczyna odczuwać jak człowiek, a pierwszym uczuciem staje się miłość. Miłość do ukochanego Melanie.

Z każdą przeczytaną stroną wydaje się, że powieść nie może mieć szczęśliwego zakończenia dla wszystkich. Za dużo uczuć, za dużo emocji jest zależnych od jednego ciała, które nie może wiecznie być dzielone między dwie osobowości. Wydaje się oczywiste, że jedna musi odejść. A to oznacza dla kogoś ostateczne rozwiązanie. I tu na szczęście daje o sobie znać kunszt pisarski. Zakończenie zaskakuje, oczywiście w pozytywny sposób. Sytuacja na pozór bez wyjścia może zakończyć się w pewien sposób szczęśliwie.

Otwierając po raz pierwszy tą powieść nie spodziewałam się, że pochłonie mnie bez reszty. Przerwy w czytaniu były dla mnie nie do zniesienia, za każdym razem, kiedy ją zamykałam, nie mogłam się doczekać powrotu. Akcja może nie jest na tyle dynamiczna, aby nakręcić na jej podstawie film sensacyjny, jednak całość łącznie z opisami naprawdę potrafi zaskoczyć. 

Już po jej przeczytaniu spotkałam się z kilkoma niepochlebnymi recenzjami. Oczywiście każdy ma prawo do swojego zdania i odmiennego gustu. Pozwolę sobie jednak z nimi nie zgodzić. Uważam, że książka jest warta poświęcenia kilku wieczorów na jej przeczytanie. Mi na długo zapadła w pamięć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Wilki Cztery , Blogger