"Twoje serce należy do mnie" Dean Koontz

"Twoje serce należy do mnie" Dean Koontz



Mimo, że przygodę z blogowaniem zaczęłam całkiem niedawno, na mojej stronie można już znaleźć sporo recenzji dotyczących książek Koontza. Jego powieści towarzyszą mi już od jakiegoś czasu, sięgam po nie dość często pomiędzy innymi gatunkami literackimi. Traktuję je trochę jak coś znanego, coś, po czym wiem, czego się spodziewać. Tym razem zdecydowałam się na tytuł "Twoje serce należy do mnie".

Opis z okładki

Trzydziestoletni Ryan Perry, twórca internetowego imperium, ma świat w garści. Jest bogaty i szczęśliwie zakochany - czyż mógłby pragnąć więcej? Niespodziewanie dowiaduje się, że cierpi na nieuleczalną, śmiertelną chorobę serca. Jego życie może uratować tylko przeszczep, a lista oczekujących jest długa. Choroba wyciska na nim piętno - Ryan Popada w paranoję, prześladują go niepokojące wizje i podejrzenia wobec osób z najbliższego otoczenia, także ukochanej Samanthy. Czy ktoś próbował go otruć? W końcu decyduje się na zmianę kardiologa. Na nowe serce nie musi długo czekać. Rok później znowu czuje się jak młody bóg... i nagle dziwne wydarzenia i wizje powracają. Ktoś zaczyna przesyłać mu zagadkowe prezenty: walentynkowe serduszka z wyznaniem Bądź mój, złoty wisior w kształcie serca. I wiadomość: Twoje serce należy do mnie. Wszystko wskazuje na to, że dawca chce odzyskać swoje serce...

Moja recenzja

Fabuły nie trzeba raczej tłumaczyć, wszystkie najważniejsze elementy zostały zawarte w opisie samej książki. Niestety opis ten dużo zdradza, tak naprawdę prowadzi nas przez prawie całą powieść. Na szczęście dla czytelników, autor opisu nie zdradza wszystkiego, choć to, co zostało napisane zmniejszy niestety przyjemność z czytania. Mamy tu bowiem przekrój wszystkich ważniejszych wydarzeń, które spotykają głównego bohatera.
Mamy młodego, bogatego mężczyznę, któremu w życiu niczego nie brakuje. I nagle dowiaduje się on, że zostało mu niewiele życia, a operacja ratująca życie jest tylko odległym marzeniem. W takiej sytuacji człowiek nie myśli racjonalnie, podejmuje decyzje, o które w normalnych warunkach by się nie podejrzewał, a które mają wielki wpływ na postrzeganie otoczenia. Nie zdradzając szczegółów, powiem tylko, że chęć przeżycia może być na tyle silna, aby sprzeniewierzyć się wyznawanym przez siebie wartościom i zrobić coś naprawdę złego. Gorsze jest chyba tylko to, że główny bohater próbuje sam przed sobą ukryć ten postępek, udaje, że nie zna odpowiedzi i jest całkowicie niewinny. Jego postępowanie ma bardzo negatywne skutki, zarówno dla niego, jak i dla jego najbliższych.
Temat książki jest bardzo ciekawy, można powiedzieć, że aktualny. Ile osób jest skazanych na powolne umieranie w oczekiwaniu na ratującą życie operację? Jaki odsetek tych nieszczęśników, mając środki i możliwości, złamałoby prawo aby się uratować? Niestety nie tylko o prawo tu chodzi, a o ludzkie życie, które trzeba poświęcić dla ratowania innego. Także ta zimna obojętność bohatera, jego teoretyczna niewiedza, wzbudza politowanie czytelnika, odbiera mu tą nić sympatii, którą mogła wzbudzić historia choroby i leczenia.
Zakończenie było według mnie najlepszym elementem całej powieści. Zaskakujące, gwałtowne, uświadamiające. Po przebrnięciu przez dość długą fabułę, która nie wnosiła żadnych konkretnych niespodzianek, sam finał wydał się eksplozją zdarzeń, dzięki którym znajdujemy w końcu odpowiedzi na nurtujące pytania.

Podsumowanie

Mimo dość ciekawej fabuły i zaskakującego zakończenia, książkę tą mogę zaliczyć co najwyżej do dobrych. Na minus działa tu dość powolna z początku akcja, która może zniechęcić już na samym starcie. Druga część jest już pod tym względem znacznie lepsza, choć ciągle miałam w pamięci to dość przeciętne wprowadzenie. Ci, którzy czekają na pełną napięcia intrygę, muszą się uzbroić w cierpliwość.

A wy macie jakieś doświadczenia z twórczością Deana Koontza?



16 komentarzy:

  1. lubię książki, które pochłaniają od początku. choć opis budzi pewną ciekawość, nie wiem, czy pokusiłabym się o przeczytanie. tym bardziej, że preferuję zasiąść przy dobrej fantastyce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także lubię czasem przeczytać coś z fantastyki.

      Usuń
  2. Książka tak dobrze zrecenzowana, że nic tylko po nią sięgnąć.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie kojarzę, abym czytała tę książkę, i choć masz do niej pewne zastrzeżenia, i tak pewnie po nią sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie należy ona do najpopularniejszych książek Koontza. Ja sama znalazłam ją całkiem przez przypadek, chociaż wcześniej nic o niej nie słyszałam.

      Usuń
  4. Niestety nie czytalam jego ksiazek. jesli chodzi o sama fabule jest ona prosta, ludzka, zwyczajna i niestety okrutna. Podoba mi sie to i zapisze sobie na liscie :)
    Pozdrawiam i zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Po samym opisie książka mnie zaciekawiła, więc pewnie prędzej czy później sięgnę po nią.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jestem molem książkowym, ogólnie o książkach mogę mało powiedzieć ale tym mnie zaciekawiłaś. Zapowiada się ciekawie. Chyba trzeba zainwestować w małą nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Recenzja napisana bardzo ciekawie, jednak widzę, że książka zdecydowanie nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze wspominam jego książki z lat 90-tych jak "Zimny ogień". Ostatnie jego dzieła nie są mi znane, ale od dłuższego czasu miałem wrażenie, że Koontz leci na autopilocie. Wyjątkiem urocze "Wielkie małe życie. Wspomnienia o radosnym psie", które polecam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się całkowicie. Wcześniejsze jego prace były o niebo lepsze i to właśnie między innymi "Zimny ogień" czy "Odwieczny wróg" przekonały mnie do tego autora. Książki, o której wspominasz nie miałam okazji czytać. Tytuł raczej nie pasuje do horrorów czy fantastyki. Chociaż motyw psa jest dobrze znany w twórczości Koontza

      Usuń
  9. Wydaje mi się, że nie miałam okazji czytać nic tego autora (chyba, że lata temu i po prostu nie pamiętam). Fabuła jest ciekawa, a zachowanie głównego bohatera całkiem intrygujące - na równi z tym zaskoczeniem na końcu, o którym wspominasz. Pewnie na górę listy tej powieści nie wciągnę, ale możliwe, że kiedyś przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Twórczość Koontza bardzo lubię. I choć czasem liczę na coś więcej, tak zawsze po lekturze czuję satysfakcję ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety czasem się zdarza, że jego powieść nie jest aż tak dobra, jakby mogło się wydawać. Chociaż mimo to według mnie warto go czytać

      Usuń
  11. Ja jeszcze nie czytałam nic tego autora, ale nie wykluczone, że sięgnę po jego książki.
    O tej powieści juz kiedys czytałam na innym blogu. Wydaje się być interesująca.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz elementy horroru z domieszką fantastyki to musisz koniecznie spróbować.

      Usuń

Copyright © 2014 Wilki Cztery , Blogger