"Wizja" Dean Koontz

"Wizja" Dean Koontz
O książce tej słyszałam już dawno temu, można powiedzieć, że celowo ją omijałam. Nie miałam po temu jakiś szczególnych powodów, może po prostu starsze wydanie do mnie nie przemawiało. Wydawało mi się, że jest to coś nie dla mnie, mimo że uwielbiam autora. Nie jestem fanką tych wszystkich jasnowidzów i telepatów, więc długo się wstrzymywałam z tą powieścią.

Aż pewnego dnia natrafiłam na nowe wydanie, które mnie przekonało do siebie. Duże znaczenie ma tu zapewne szata graficzna, o niebo lepsza od starszej wersji. Bądź co bądź jesteśmy raczej wzrokowcami, mimo że treść może nas zaciekawić, okładka ma nas do siebie przekonać w pierwszej kolejności.

O czym jest "Wizja"? Już sam tytuł naprowadza nas na główny temat. Mary Bergen ma dar widzenia. Niestety widzi tylko złe rzeczy, przestępstwa, tragedie. Zdolność ta stanowi dla niej przekleństwo, w końcu kto chciałby widywać na co dzień zbrodnie. Jednak to, co dla niej jest koszmarem, innym może uratować życie. Mary bowiem podejmuje się trudnego zadania, jakim jest pojmanie wraz z policją niebezpiecznych ludzi z jej wizji. Dzięki jej wskazówkom udaje się ująć niejednego przestępcę, co w znacznym stopniu rekompensuje głównej bohaterce koszmary, jakich jest świadkiem.

 Wszystko wydaje się proste do czasu kolejnej sprawy. Tutaj wizje są przerażające, stawiają Mary w pozycji ofiary, sprawiają jej autentyczny ból. Wyobraźmy sobie, że co noc przeżywamy swoje własne morderstwo, co noc odczuwamy to przerażenie, czujemy nóż wbijany w pierś. Ja sobie nie potrafię i nie chcę tego wyobrażać.Teraz znalezienie mordercy wydaje się jeszcze ważniejsze. 

"Wizja" jest ciekawa, wciągająca. Przeżywamy razem z bohaterami trudy śledztwa, razem Mary boimy się zasnąć w obawie przed kolejnym koszmarem. Finał mnie zaskoczył. Do końca nie zdawałam sobie sprawy co tak naprawdę się dzieje, mimo że miałam kilka pomysłów. W trakcie czytania nie widziałam żadnego związku obecnych morderstw ze sprawą sprzed dwudziestu lat, która odcisnęła piętno na głównej bohaterce. Nie mogłam się dopatrzeć związku, a jednak takowy istniał. 

Książka nie jest idealna, ma swoje wady, które moim zdaniem są typowe dla twórczości Koontza. Między innymi denerwowała mnie momentami sama Mary. Autor zazwyczaj przedstawia swoich bohaterów w sposób idealny, prawie bez skazy. Bohaterkę wszyscy kochali, była uosobieniem doskonałości. Dobra, wspaniałomyślna, wielkoduszna, pełna empatii. Jak tu jej nie lubić? A właśnie że można! Niestety nie było w niej przez to nic autentycznego. Miała wady, owszem, ale była przez nie jakby jeszcze doskonalsza. Zastanawia mnie również fakt wyrzucenia z pamięci dramatycznych wydarzeń z dzieciństwa. Nie jestem psychologiem, więc ciężko mi powiedzieć coś konkretnego, jednak trudno mi uwierzyć w taką postawę. Bo tu nie chodzi o samo zapomnienie a wręcz o dorobienie sobie swojej historii do odrzuconych faktów. Może się mylę, ale dla mnie element ten za bardzo nie chciał się wpasować w całość.

Podsumowując, cieszę się, że przeczytałam "Wizję", była to powieść interesująca, zagadka godna próby rozwiązania. Wiem jednak, że raczej drugi raz po nią nie sięgnę. Jest mnóstwo książek o wiele lepiej przemawiających do naszej wyobraźni, do których wracam nawet po kilka razy. Tutaj mamy po prostu ciekawą opowieść z zaskakującym końcem, której czytanie wciąga puki nie dotrwamy do ostatniej strony, potem spokojnie przechodzimy do dnia codziennego.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Wilki Cztery , Blogger